Kartka z kalendarza

Kontakt

07-201 Wyszków

ul. Stefana Batorego 6

Tel./Fax: (29) 742-82-19

„TO JE DOBRE! HEEJ!”

W zasadzie nie pamiętam, kiedy w naszych głowach („naszych” czyli uczniów klas IIIa, IIIb, Doroty Mróz, Agnieszki Michalik i Katarzyny Urbanowskiej) zrodził się pomysł wyjazdu na wycieczkę. Należy przypuszczać, że przywiał go zimny jesienny wiatr i tęsknota za słońcem… Zaplanowaliśmy wyjazd kilkudniowy. Zgodnie stwierdziliśmy, że w związku ze zbliżającym się kresem naszego szkolnego trzyletniego bytowania, wycieczka nie może trwać jeden dzień. To się nie godzi!

Wybór padł na Kotlinę Kłodzką i Pragę. No i zaczęło się – odliczanie. Nie mogliśmy się doczekać. Na szczęście czas płynął szybko i nagle przyszedł maj i… czas pakowania walizek :)

 

Punktualnie o godzinie 7:00 wyruszyliśmy spod szkoły. Pozwólcie, że pominę wyliczanie uczestników, lista jest dość pokaźna, bo czterdzieści jeden uczniów z klas IIIa, IIIb i dwóch „rodzynków” z klasy IIb. Pogoda dopisywała, humory bardziej. Pani Hania, która była naszą pilotką, okazała się przemiłą i kompetentną osobą.

Pierwszym punktem na mapie był Wrocław. Przywitał nas słońcem i trzystoma krasnalami. Tak tak, to nie bajka, tylko fakt ;) Po zwiedzeniu uroczego Starego Miasta, udaliśmy się do Muzeum Sztuki we Wrocławiu, by obejrzeć cykloramiczny obraz namalowany w latach 1893–1894 pod kierunkiem Jana Styki i Wojciecha Kossaka. Dzieło przedstawia bitwę pod Racławicami (1794), jeden z epizodów  Insurekcji kościuszkowskiej oraz zwycięstwo wojsk polskich pod dowództwem gen. Tadeusza Kościuszki nad wojskami rosyjskimi pod dowództwem gen. Aleksandra Tormasowa. To, co zobaczyliśmy, wprawiło nas w osłupienie. Niesamowity wymiar obrazu, zdumiewające aranżacje przestrzeni sprawiały, że wszystko, co się znajdowało w auli, ożywało i w pewnym momencie nie wiadomo było, gdzie kończy się ekspozycja, a zaczyna obraz.

Zmęczeni dotarliśmy wieczorem do Zieleńca. Tam przywitali nas przemili gospodarze pensjonatu o wdzięcznej nazwie „Bajka”. Rankiem spotkała nas niespodzianka. Przy autokarze czekał już na nas przewodnik – Pan Jurek, który płynnie przywitał nas po czesku i zakrzyknął: „Moja grupa! Heej! To je dobre!”. Słowa te stały się odtąd leitmotivem naszej wycieczki. „Umiłowani w turystyce” (jak mawiał Pan Jurek) odwiedziliśmy Kaplicę Czaszek w Czermnej, przespacerowaliśmy się po Parku Zdrojowym w Kudowie Zdrój. Posileni źródlaną wodą o dziwnej woni, udaliśmy się w kierunku Błędnych Skał. Tam już czekały na nas skalne meandry i wąziutkie przesmyki. Na koniec przewodnik zabrał nas na Szczeliniec Wielki, by tam podziwiać cuda natury – Wielbłąda, Mamuta, Słonia, Kwokę, Małpę, Psa, czy Sowę – ogromne skalne formy. 

Następnego dnia czekało już Skalne Miasto w Czechach. Stumetrowe ściany zrobiły na nas monumentalne wrażenie. Oczarowaliśmy się wodospadem, pięknym szmaragdowym jeziorem starej piaskarni, otoczonym różnobarwną roślinnością oraz górnym jeziorkiem, po którym przepłynęliśmy wieloosobowymi tratwami. Po nocy spędzonej w osobliwym Hotelu Pramen ruszyliśmy podziwiać uroki Pragi. Złota Uliczka, zmiana warty na Hradczanach, taras widokowy na Strachowie, Zamek Królewski, Katedra Św. Wita, Most Karola, Rynek Starego Miasta z Ratuszem i Orlojem oraz Plac Wacława z pomnikiem ofiar komunizmu. Uff, trochę tego było. Ach, byłabym zapomniała! Muzeum Miniatur. Znajduje się na Hradczanach. Twórcą dzieł jest Anatolij Koněnko. Czy przyszłoby Wam do głowy, że można napisać modlitwę „Ojcze nasz” na ludzkim włosie? A jednak! Najmniejsza książka świata? 0,9x0,9mm! Nie wierzycie? A co powiecie na karawanę wielbłądów w uchu igielnym, kopie obrazów znanych mistrzów pędzla o wymiarach 10x10mm namalowane na mamucich kościach? Ogląda się te cudeńka przez lupę lub pod mikroskopem i… własnym oczom się nie wierzy.

Wspominałam, że czas płynął szybko, prawda? No właśnie. W tym wypadku jednak za szybko. Nawet nie zauważyliśmy, kiedy kres naszej podróży zaczął się zbliżać. Musieliśmy opuścić przepiękną stolicę Czech i wyruszyć w podróż… do domu. Musiały nam również wystarczyć wspólnie spędzone 12 godzin jazdy.

Wycieczka nasza, tak cudna, stała się już przeszłością. Niedługo się rozstaniemy i zostaną nam tylko wspomnienia. Wrocław i krasnale, Szczeliniec Wielki i Pan Jurek, Skalne Miasto i Praga, Pani Hania i… my – pozytywnie zakręceni „umiłowani w turystyce” uczestnicy tej wycieczki. Tak. Z pewnością powiemy: „To je dobre! Heej!”

 

 

Agnieszka Michalik